sobota, 6 września 2014

Motors Re-Creator - lepiej późno niż wcale.

Niezbędny ekwipunek i można ruszać na trasę 

Krótki przystanek przy Św. Krzysztofie - patronie kierowców. 

 ...by po drodze zatrzymać się i chwilę zastanowić się nad napisem nad bramą

 przydrożna  kapliczka wśród pól, łąk i lasów.

Shadow on the road..... :)

Trochę pozmieniały mi się plany, gdyż dzisiaj miałem jechać na kameralny zlot właścicieli motocykli Sokół. Jednak nie udało mi się wskrzesić prądnicy w BMW R25, po zatem nie objeżdżony motocykl i jeszcze inne niezależne ode mnie czynniki sprawiły że zostałem w domu. Niemniej jednak wyborna pogoda być może ostatnie przyjazne motocyklistom promienie słońca skłoniły mnie do pojeżdżenia "wokół komina". Nawet myśl o  nie działającej prądnicy przyprawiała o dreszczyk emocji. Zabrałem ze sobą kilka najpotrzebniejszych kluczy i zapasowy akumulator i zacząłem zataczać coraz większe kręgi, zdecydowanie oddalając się od warsztatu. W kulminacyjnym momencie odległość od domu sięgnęła około 20km. W międzyczasie odwiedziłem miejsca w których nie byłem około 10 lat. Po przejechaniu ok. 20 km padł pierwszy akumulator. Szybka wymiana na większy i znów na trasę. Generalnie pierwsze kilometry nawinąłem na mniej uczęszczanych "duktach". By spowrotem wrócić do miasta, jednak popuszczające sprzęgło sprawiało że jazda w miejskim ruchu była męcząca i chwilami niebezpieczna. 50 kilometrową przejażdżkę zaliczam do  udanych, niemniej jednak ujawniła ona kilka kolejnych drobnych nie dociągnięć w motocyklu, które zimową porą należałoby usunąć. Ale teraz łapię ostatnie promienie jesiennego słońca i nawijam kilometry na koła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz