poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Nowe zabawki w warsztacie, nowe możliwości....

Walenie młotem w blachę jakoś tak mnie uspokaja :) Dzięki temu udało się przywrócić kilka zabytkowych zbiorników do życia. Jeśli ktoś się zgłosił do nas z zabytkową blacharką, czy tym bardziej zbiornikiem nikogo nie odprawiliśmy z kwitkiem. Co innego jak ktoś przyszedł ze współczesnym zbiornikiem łączonym za pomocą zgrzewania liniowego. Nie ma możliwości rozpołowienia zbiornika i pospawania by nie było śladu naprawy, wtedy słyszał od nas  "Panie idź Pan stad...." Ale że firma MC wychodzi frontem do klienta to postanowiłem i tych klientów obsłużyć.
Współczesne zbiorniki cierpią nie na korozję wnętrza, a na wgniotki wskutek mniejszych lub większych kolizji. Ubzdurałem sobie że lekarstwem na to bedzie urządzenie - zgrzewarka zwana spotterem. Tradycyjny młotek zastąpiłem młotkiem udarnościowym, nie wiedzieć czemu zwanym "koniobijem".
wybrałem full opcję wyposażenia, bo nigdy nie wiadomo z czym przyjdzie się zmierzyć

na pierwszy ogień poszedł teoretycznie łatwy zbiornik od Suzuki Savage


całkiem nieźle udało się wyciągnąć wgniecenie. 

Jednak chciałbym jeszcze dojść do wprawy żeby nie było widocznych nierówności.



widoczne nierówności zamaskowałem cyną.

widoczne nierówności zamaskowałem cyną, Pierwsze koty za płoty

następny był zbiornik od Yamahy 


Przed robotą miałem wątpliwości czy to nie za duże uszkodzenie jak na moje możliwości....
Zbiornik już jeździ na motocyklu, zadowolony klient zabrał go tak szybko że nawet nie zdążyłem zrobić foto po robocie......

Druga zabawka to "szrinker - streczer" czyli mówiąc po polsku spęczarko-rozciągarka.
Zawsze chciałem ją mieć.....aż nadażyła się okazja okazyjnego zakupu....


trafiły w moje ręce oryginalne błotniki do BMW R35. 

takie perforacje to klasyka w oryginalnych błotnikach.

korozja i dziury pojawiają się w miejscu wzmocnień pod mocowania i pałąki

pozatem ktoś nieudolnie próbował to klepać... widać każde uderzenie młotka.

każde uderzenie młotka






zamalowane miejsce pod wzmicnienie, gdyby tak było robione fabrycznie, dziś nie miał bym roboty....

trudniej jest z tylnym błotnikiem bo ktoś tradycyjnie obciął płetwę.

trudniej jest z tylnym błotnikiem bo ktoś tradycyjnie obciął płetwę. 

trudniej jest z tylnym błotnikiem bo ktoś tradycyjnie obciął płetwę.  
z uryginalnego "wzorcowego" błotnika powstał szablon, który przeniosłem na blachę.

za pomocą spęczarko rozciągarki gdzieś blachę spęczyłem a gdzieś rozciągnąłem

błotnik pomału zaczynał nabierać kształtów

 
 wzorcowy oryginalny błotnik i nakładka made in MC
 wzorcowy oryginalny błotnik i nakładka made in MC

nakładka przypasowana do naprawianego błotnika

nakładka przypasowana do naprawianego błotnika 

nakładka przypasowana do naprawianego błotnika 



 dodatkową trudność stanowi wywinięcie rantu, z jednej strony musi być ściśnięty a z drugiej strony rozciągnięty. Zastosowałem tu starą szkołę zawinięcia i wzmocnienia drutem.
pomału pomału błotnik się odradzał, ale kształt jeszcze daleki od pożądanego 

widok od środka

obydwa błotniki już po naprawie, pomalowane miejsca pod wzmicnienia lub pałąki





trudność polegała na wywinięciu końcówki błotnika w kształt kaczego dziobu

z efektu końcowego jestem bardzo zadowolony. myślę że oryginalne błotniki znacząco wpłyną na podniesienie stopnia  oryginalności pojazdu.



4 komentarze:

  1. Super! Nawet codzienne warsztatowe rzeczy się milo czyta! Im więcej tym lepiej, to nic ze "to już było" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że ten blog umarł.... a wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń