niedziela, 31 sierpnia 2014

BMW R25 - a miało być tak pięknie.

Utwierdziłem się w przekonaniu że każdy motocykl zabytkowy należy co najmniej przejrzeć przed dalszym użytkowaniem. Myślałem że jeśli motocykl przyjechał ze Szwajcarii to będzie "do jazdy od ręki". Miałem nawet plan powrotu nim na kołach na trasie Kraków - Białystok. Ale dobrze że takiej nie zrobiłem bo zabiło by to ten fajny motorek.
Ale od początku.
Silnik w zasadzie udało się uruchomić od razu. Co prawda pierwsze co zrobiłem to zdjąłem głowicę bo silnik był zablokowany, chciałem zobaczyć czy tłok nie jest "zastały". Winę za to ponosi blokujący się kopniak, ale wystarczy włączyć bieg, delikatnie przepchnąć motocykl żeby skrzynia ustawiła się w innej pozycji i jest ok.
Silnik w zasadzie był sprawny, zapłon ustawiony dobrze, jedynie gaźnik był niekompletny. Hmm, chwila zastanowienia i przypomniało mi się że został mi nowy gaźnik po remoncie CZ. Słaba jakość wykonania sprawiła że miałem go reklamować, ale jakoś wyszło inaczej. I dobrze! bo teraz uratował R25. Pomimo luźnej przepustnicy silnik pracuje na nim bardzo dobrze, stabilnie trzyma wolne obroty, idealnie reaguje na regulacje. Silnik na nim zaskoczył od przysłowiowego kopa.
Szybka regulacja zaworów i wszyscy znajdujący się w warsztacie delektowali się muzyką z silnika.
Jego stan wygląda jakby dopiero co przeszedł porządny remont.  Silnik pracuje tak cicho na wolnych obrotach, że można swobodnie rozmawiać.  .... ale dopiero po wciśnięciu sprzęgła, czyli po odłączeniu skrzyni biegów. Pierwsza myśl była że nie ma w skrzyni oleju, jednak po odkręceniu miarki oleju okazało się że wylał się rdzawy żur. Skąd się wzięła tam woda? - nie mam pojęcia. Dlaczego nie było jej w silniku i dyfrze? (Panie Tomaszu gdy będzie Pan kupował następny motocykl radzę zapytać czy oprócz zgodnych numerów, motocykl nie jest "topielcem". Ma Pan do nich szczęście. heh) Ale nic to, skrzynię trzeba będzie rozebrać.
Coraz większy bałagan!!!
Po otwarciu skrzyni widok nie był najlepszy, wszędzie rdzawy żur.


Po umyciu okazało się że koła zębate mają wżery. Po kiepskim stanie łożysk widać że ktoś musiał z tą wodą jeździć. Mówi się trudno.


Żeby wyjąć wałki podgrzałem skrzynię do 100*Celsjusza - wyciągnąłem je ręką.
Dokładnie wszystko umyłem i zweryfikowałem. Łożyska wszystkie - na złom, koła i wałki do szkiełkowania. Piaskowanie kół kulkami szklanymi to powszechnie stosowana czynność po obróbce cieplnej kół zębatych w celu usunięcia zwęglonego oleju hartowniczego. W moim wypadku szkiełkowanie miało na celu usunięcie korozji z zębów. Korozja czyli tlenki żelaza są bardzo twarde, pozostawienie ich spowodowało by że koła zębate wytarły by się w mgnieniu oka.
Po szkiełkowaniu wszystko jeszcze raz umyłem, poskładałem wałki i podgrzałem celem zamontowania wałków w obudowach. trochę się nagimnastykowałem z włożeniem wodzików i jak się okazało musiałem zdemontować skrzynie i włożyć je razem z wałkami. Polecam podgrzewanie obudowy w trakcie demontażu /montażu. Zakup kuchenki elektrycznej za 20zł i pirometru do kontroli temperatury (termometru na podczerwień) za 80, sprawił że teraz montaz łożysk czy innych ciasno pasowanych elementów stał się dziecinnie prosty. Łożyska wpadają  same, a ciasne pasowania elementów pod wpływem temperatury wyluzowują się. POLECAM.
Finalnie skrzyni nie poskładałem, bo potrzebne mi łożysko, bedzie dopiero we wtorek.



Żeby wyjąć skrzynię, wyjąłem też tylni błotnik. Ponieważ nie posiadał szparunków postanowiłem je namalować. I co prawda wyszły całkiem nieźle, to ich szerokość nie jest zgodna z malowaniem BMW. Szerokość tylnych szparunków zrobiłem taką sama jak na przednim błotniku. Poprawiłem też wytarte szparunki na zbiorniku paliwa.
Korek paliwa.
Ostatnio znajomy mechanik "Dziadek Józef" chwalił mi się że rozebrał do chromowania korek do BMW R35.  Do tej pory wydawało mi się to trudne lub niemożliwe, ze względu na zaprasowanie krawędzi. W R25 korek nadawał się w zasadzie do wyrzucenia. Postanowiłem na nim przetestować swoje umiejętności.
Zewnętrzna warstwa jest wykonana z aluminium, była pognieciona, jej usunięcie nie sprawiło większego problemu. Gdy już miałem wszystkie części osobno zacząłem klepać wgniotki w korku. Potem wszystko opiłowałem dla wyrównania i zeszlifowałem papierem ściernym. Ostatnia czynność to polerowanie. Mając polerkę to czynność której poświęciłem 5 min. Cała naprawa korka zajęła mi 30-60min. Miałem go poskładać ale szkoda by było zakładać "nowe" poszycie na stare wnętrze. Aby wszystko pasowało wizualnie do siebie bedę musiał wyszkiełkować metalowe części i oddam je do cynkowania. Oryginalny korek BMW, sygnowany PATENT BLAU odzyska fabryczny wygląd.



 Nie wiedziałem że korek składa się aż z tylu części.
A tak prezentuje się na motocyklu.
Pewnie ktoś dociekliwy zapyta dlaczego nie wyszkiełkowałem obudowy skrzyni biegów. Odpowiedź jest prosta. Na tę chwilę motocykl ma zacząć jak najszybciej jeździć. Jeśli przypadnie mi do gustu, dostanie gruntowny remont. Chciałem zachować spatynowany wygląd, moim zdaniem głupio wyglądała by czysta "nowa" skrzynia biegów i stary silnik. Jak zdecyduję się na remont to rozbieram skrzynię, odkładam wnętrzności do kartonu a obudowę szkiełkuję.
Zająłem się też uporządkowaniem elektryki. Zapłon jest bateryjny więc zacząłem od akumulatora. W replikę oryginalnej puszki włożyłem akumulator żelowy zakupiony za bagatela 15zł. Tym samym pozostał oryginalny wygląd i współczesne źródło prądu.
Niestety jest jakiś problem z prądnicą. Widać że była tuningowana. Na wyjściu z prądnicy było 0,6v a w szczytowym momencie udało się uzyskać 2,5-3V. Trzeba będzie rozebrać i posprawdzać połączenia. Na tej podstawie ustalić co gdzie powinno być podłączone. Reasumując jest wielce prawdopodobnie że silnik jest w tak dobrym stanie, ponieważ ktoś jeździł "w niedzielę do Kościoła" tylko na akumulatorze. Jak to BMW bedzie skończone to szwajcar zapłacze że go wogóle sprzedał. :)

Oddałem też zbiornik paliwa od WFM na którym malowałem miesiąc temu szparunki i logo. Wyszło naprawdę dobrze, właściciel jak zobaczył pokiwał pochlebnie głową. Lubie gdy klient odchodzi zadowolony.



piątek, 29 sierpnia 2014

Zundapp KS 601el - prądnica

Wczoraj odebrałem zregenerowaną prądnicę i wirnik. Podczas pierwszej kontroli wirnik nie wykazywał przebicia i miał zostać tylko na nowo zalakierowany. Jednak dalsza kontrola ujawniła przebicia w 3 miejscach i musiał zostać przewinięty, jak się okazało to była słuszna decyzja bo wirnik dało się rozebrać gołymi rękami. Podczas pracy siła odśrodkowa zniszczyła by wirnik. jedno z uzwojeń statora zostało na nowo zaizolowane i  wszystkie cewki zabezpieczone lakierem izolacyjnym.








czwartek, 28 sierpnia 2014

Motors Re-Creator czyli relaksujący weekend w garażu marzeń...

Ostatni weekend upłynął mi na spontanicznym wyjeździe do Krakowa. A wszystko zaczęło się od pragnienia, pragnienia pojeżdżenia na motocyklu. I tak powstał pomysł na wycieczkę go Krakowa.
Białystok opóściliśmy ok 3.30 nad ranem by ok 10.30 przekroczyć granicę dawnej stolicy Kraka. 

Pogoda była wymarzona, piękny słoneczny sierpniowy dzień. Pomimo że ostatnie metry droga stawała się coraz węższa i zaczęła piąć się w górę to wiedziałem, że dobrze jadę i nie dlatego że całą drogę prowadził mnie sam Krzyś Chołowczyc, ale niczym pies myśliwski, prowadził mnie zapach starej motoryzacji.
…i nagle oczom mym ukazał się las….las motocykli.
 I niczym osioł, który ma w jednym żłobie owies, a w drugim siano stanąłem jak wryty widząc taką kolekcję.
BMW, ZUNDAPPY, DKW i inne. 

 To samo w garażu…. 

W garażu w którym od niechcenia wisi oryginalny kalendarz Pirelli...
…stare tablice rejestracyjne i inne przedmioty każdy z jakąś ciekawą historią.
Szybkie zakwaterowanie i przebrałem się w kombinezon BMW, bo w garażu już czekała na uruchomienie po wielu latach BMW R68, najlepszy motocykl ŚWIATA!!! lat 50. Pierwszy seryjny motocykl BMW który przekroczył magiczną barierę 100mil/godz. (160km/h) i to na początku lat 50!!! Marzenie wszystkich motocyklistów świata. Tak się zastanawiałem do czego by go porównać i myślę że Bugatti Veiron  byłby takim współczesnym odpowiednikiem. BMW R68  to marzenie które osiągnęło tylko 700osób, bo tyle motocykli się tylko sprzedało.
Wspólnymi siłami doszliśmy że winę za wcześniejsze niepowodzenia ponosił źle założony wirnik iskrownika, przesunięty o kąt 90*. Na szybko zaimprowizowany przyrząd i udało się go ściągnąć. Ostawienie rozrządu na znaki potwierdziło że jest dobrze ustawiony, w tej pozycji założyłem też wirnik i motocykl ożył… Jednak nie na długo, bo prawdopodobnie jest jakiś problem ze smarowaniem lewej głowicy. Olej nie dociera na klawiaturę, wolałem go „zgasić” niż doprowadzić do poważniejszego uszkodzenia. Satysfakcja i adrenalina  z pomyślnego uruchomienia jest nie do opisania słowami, a dźwięk silnika wynagrodził wszelakie trudy.
Następnie przyszła kolej na przeszeregowanie i konserwację kolekcji przed zimą.
Wyborny obiad i to co tygryski lubią najbardziej czyli poobiednie jeżdżenie na motocyklach. I tu znowu dylemat co wybrać z 20motocykli, ale ostatecznie wybór padł na BMW R69…. Piekielna maszyna, żwawo reagująca na gaz.
Ale to co miało nastąpić za chwilę przerosło moje oczekiwania, pojechaliśmy pojeździć na podkrakowskie dróżki w okolicach Kryspinowa. Klimat nie do opisania. Wąskie, kręte dróżki wijące się wśród gospodarstw, pól, łąk i lasów, wzniesień i dolinek ciasnych zakrętów i długich prostych, a do tego wszystko w scenerii światło-cienia popołudniowego słońca…. Ten sielankowy opis burzył ryk dwóch bokserów goniących na pełnych otwarciach przepustnic…..
Szczęśliwie wróciliśmy do garażu … by dokończyć porządki. I zapakować 2 motocykle na przyczepkę z którymi na  zajątrz mam wracać do domu. 

Rozmowom o motocyklach przy piwie nie było końca, nim się obejrzeliśmy zapadł zmrok a potem noc. I do końca nie wiem co spowodowało że poszliśmy spać, czy późna pora czy ilość wypitego alkoholu. Niemniej jednak dobrze że wieczór się już skończył , bo na koniec czułem że muszę się zastanawiać co chcę powiedzieć,  niewyraźnie mówię i sam siebie chwilami nie rozumiem J. Hehe
Następnego dnia pogoda nie rozpieszczała, od samego rana lało.
Wyskoczyliśmy na mszę do klasztoru w Tyńcu. Powrót, pakowanie i po 12 wyruszyliśmy w drogę powrotną wzbudzając na drodze niemałą sensację. Dwa zabytkowe BMW na przyczepce to nieczęsty widok, nawet w Krakowie. Już na pierwszej stacji ktoś podszedł z zapytaniem czy nie na sprzedaż. Krótka rozmowa i okazało się że też ma do renowacji BMW R35, zaprosiłem go do odwiedzenia mojej strony.
Po drodze zahaczyliśmy o odpust w Chęcinach,

 wspinaczka na zamek, niestety zamknięty do remontu. 
Rzut oka na rozciągający się świetny widok i znów na trasę.

Około 22 szczęśliwie dotarliśmy do domu.
Reasumując to 2 dni spędzone w świetnym towarzystwie osób i nietuzinkowych maszyn. Takie wyjazdy do dla mnie zawsze przysłowiowe  „katarzis” . Oczyszczenie dla umysłu, podładowanie wewnętrznych baterii.
A na koniec HYDROZAGADKA. Celowo nie opisywałem dokładnie maszyn, kto prawidłowo odgadnie najwięcej z  nich wygrywa nagrodę. Odbiór osobisty.

Poniżej część zdjęć motocykli z kolekcji. 

PS. Właściciel nie bierze udziału w konkursie, z wiadomych względów.