wtorek, 25 października 2016

Naprawa zbiornika paliwa BSA

Kilka miesięcy temu trafił do mnie zbiornik od angielskiego motocykla BSA. Zbiornik jak zbiornik przerobiłem ich chyba już kilkadziesiąt z czego najciekawsze przypadki można zobaczyć TU.
Kto spotkał się z motocyklami angielskimi wie że ociekają chromem. I taki ma być ten zbiornik.... Tyle że ktoś kilka lat przedemną rozpoczął naprawę ....i nie dokończył....a przed nim jeszcze ktoś lepił ten zbiornik jak popadnie. Generalnie zbiornik trafił do mnie bez połowy dna.....
zbiornik jak zbiornik ...

tyle że ma być chromowany....

UPS.... a to co? brak połowy dna....
ktoś się za to zabrał....i podobno życia mu nie starczyło....
(mam nadzieję że za to określenie nikt się nie obrazi)

"dawaj kątówkę - trepanujemy"....

...ktoś tu był przede mną....

zabrałem się od wyklepania drobnych wgniotek i za polerowania całości...

gdy poszycie zbiornika odzyskało stan gotowości do chromowania ...

....zabrałem się za dno....

wstępna przymiarka...

w zbiorniku mieści się konsola z zegarami 
przez zbiornik przechodzą przewody, 
wspawana dla nich jest rurka, dlatego musiałem zrobić na nią miejsce...

wykonanie otworu fi 35 na frezarce zapewni jego okrągłość i szybkość wykonania.

no i się udało....wywinąłem jeszcze brzegi żeby położyć spaw krawędziowy
(nazwa wymyślona przez autora, może ktoś podpowie jak się taki spaw nazywa)

znów przymiarka

właściciel zbiornika upierał się na wymianę drugiej połowy dna zbiornika

wytrasowałem kształt reperaturki

wyklepałem zaniżenia i zrobiłem na gotowo reperaturkę...
ale strasznie mi przeszkadzało że ten napis bezpowrotnie zniknie. 
a świadczy on miedzy innymi o oryginalności zbiornika....
z bólem serca właściciela a ku mojemu zadowoleniu oryginalny napis dalej będzie zdobił zbiornik....
trochę się narobiłem przy reperaturce....ale nic to.

stanęło tylko na wymianie najbardziej nadgryzionego zębem czasu fragmentu zbiornika....z miejscem na kranik paliwa...

oryginalne mocowanie kranika było w zaniżeniu ....dlatego po wywierceniu otworu pod kranik

wykonałem stożkowe przetłoczenie pod kranik....

Jako że lubię motor ma jak najwięcej z oryginału 
to postanowiłem że odzyskam oryginalny gwint kranika
tym bardziej calowy, gdzie nie wiem czy miałbym taki gwintownik wśród swoich "calaków"

po stoczeniu blachy zrobiłem zatoczenie tak by blacha zbiornika na ciasno wchodziła w gwint kranika

ooo właśnie tak...

spaw to już formalność...

dzięki zatoczeniu wszystko jest na równo i nic nie wystaje....

wszystko szczelnie przylega pod spaw krawędziowy...

no i gotowe....

no i gotowe....

spód w całej okazałości.

po....
a tak wyglądał przed


mam nadzieję że zbiornik po chromowaniu będzie cieszył oczy właściciela 
i postronnych obserwatorów.. 

powinien posłużyć jeszcze przez lata....

niedziela, 23 października 2016

Był drewniany tłok, a teraz drewniany zegar Made in MC

Zegary interesowały mnie od zawsze.....miały w sobie coś tajemniczego....magicznego.
Miałem przeświadczenie że zegarmistrz to musi być magik.
Odkąd tylko pamiętam na strychu u babci wisiał  przedwojenny zegar skrzynkowy, co prawda tylko skrzynka bo mechanizm ojciec wymontował w celu naprawy, ale nigdy naprawy się nie doczekał. Zawsze kiedy bywałem na  strychu, wzbudzał moje zainteresowanie. Bawiłem się gongiem - ZAWSZE. Potem nawet znalazłem serce od tego zegara.....ale brak mi było wiedzy żeby się za niego zabrać.
Szukałem jakichś informacji odnośnie obrotomierzy i trafiłem na schemat działania zegara....tak naprawdę to nic innego jak przekładnia 1:12 :) a może 12:1
Dwanaście obrotów wskazówki minutowej przypada na jeden obrót  wskazówki godzinowej. proste :) To skad się bierze w zegarze tyle kół zębatych? Ano dlatego że żeby zrealizować przełożenie 1:12 koła zębate musiałyby być olbrzymich rozmiarów. Jest coś takiego jak minimalna ilość zębów koła zębatego przypadająca bodajże na liczbę 8....lub 9. Przy przełożeniu 1:12 jedno koło nawet przy minimalnej liczbie zębów - 8 to drugie musiałoby mieć zębów 96. Dlatego stosuje się kilka przełożeń by w sumie uzyskać przełożenie 1:12. Zazwyczaj jest to suma przełożeń 1:3 i 1:4 co daje 1:12 :) Takie sumowanie przełożeń powoduje ich miniaturyzację.
Drugim niezbędnym mechanizmem w zegarze jest mechanizm chodu - czyli mechanizm powodujący  że te koła zębate robią obrót czasie jednej godziny czy 12 godzin.... Ot i cała filozofia zegara....proste.
Temat zainteresował mnie na tyle że trafiłem na jakieś forum miłośników zegarów....tam trafiłem na informację o zegarach szwardzwaldzkich....idąc tym tropem trafiłem na OLX i tam trafiłem na zegar z XIXw w którym koła zębate były osadzone w drewnianej obudowie.... chciałem sprawdzić na Youtube czy to jest zegar szwardzwaldzki i tam trafiłem na zegary zrobione w 100% z drewna....uwierzyć nie mogłem.....ten temat tak mi się wbił w głowę ze stał się myślą natrtętną....opędzić się nie mogłem....
Chciałem ale nie mogłem....
Więc postanowiłem taki zegar zrobić....co ja nie zrobię? No i się zaczęło....od pomysłu do wykonania....
Jednak w pracy trzeba być leniwym i do wykonania kół zębatych zaprzągłem technologię lasera i CNC... potem to poskładałem do kupy itd itd aż zegar zaczął tykać....
Do napędu na razie służy butelka z wodą, pozwala to dokładnie wyregulować siłę z jaką działa obciążnik... Zegar zaczął żyć, dokładność takiego zegara to 5min na dobę,.. nieźle....ale są dokładniejsze konstrukcje...
Zegar wykonany jest ze sklejki 4mm i już widzę minusy takiego wykonania....zęby są delikatne potrafią się uszkodzić przy składaniu....obudowa jest wiotka i przy obciążeniu 2kg wody deformuje się powodując wadliwą prace przekładni. Dlatego następna wersja zostanie wykonana ze sklejki 6mm a jak i to nie będzie wystarczające to zrobimy z 8mm.

laser miał co robić

  zasuwał 30min 
zegar w całej okazałości, butelka zostanie w przyszłości zamieniona na obciążnik o identycznej wadze

tak wygląda zegar z zewnątrz
a tu zegar od środka....

cyferblat jeszcze w wersji roboczej - surowy


wahadło, nie mogłem oprzeć się żeby nie zrobić zegara tematycznego....BMW freak
tak naprawdę ten krążek na wahadle nazywa się soczewką....

niedziela, 16 października 2016

tydzień bez efektów.....prawie....

Ostatnio prawie cały czas poświęciłem obrotomierzom... jeden rodzaj gotowy VDO, ale w kolejce czeka jeszcze kilka wzorów.... najbliższy projekt to Veigel.
Jego konstrukcja cyferblatu  jest taka że cyferblat "główny" zawiera same cyfry, a skala umieszczona jest na maskownicy pomiędzy cyferblatem a ramką. Skalę trudności podnosi przetłoczenie w którym umieszczone jest szkiełko.
Chciałem iść na łatwiznę i kupić gotowe z Ebaya. Tak tez zrobiłem, jednak jak je dostałem to się rozczarowałem. Maskownica jest taka że jak się ją założy do ramki to nic a nic nie widać skali.....
Niemiec powiedział by "szajse" a ja mówię gów..no.... No i co mam zrobić?
Pytałem kilku fachowców czy by nie zrobili......każdy się odwrócił.....i poszedł. A ja zostałem sam....z problemem braku ramki.
Jako ze z wykształcenia jestem technologiem.....to podstawy teoretyczne już miałem, tyle że to było 20 lat temu......ale "czego Jaś się nie nauczy, togo Jan nie będzie umiał" mnie nie dotyczy bo uczniem byłem pilnym i w szkołę kamieniami nie rzucałem....
Zabrałem się do pracy.....nad maskownicami cyferblatu....najpierw wszystko sobie przemyślałem, zrobiłem proces technologiczny....itd. Wytargałem złom pod tokarkę a w zasadzie najpierw frezarkę.
dni mijały i tak minął prawie tydzień, na poprawkach i poprawkach......
gdzie wywierciłem otwór centralny żeby móc go powiększyć wytaczakiem. 
Dlaczego nie na tokarce? Bo mi krążki w uchwyt się nie mieściły,.....
tak powstał stempel i matryca, a po odwróceniu stempel robił się wykrojnikiem.....

pierwsze próby.... wyszły pomyślnie....

 ale że w pracy trzeba być leniwym - jak mawiał mój dyrektor to chciałem przyspieszyć proces. 
i gdy wydawało mi się że już osiągnąłem to co chciałem, oczom mym ukazał się taki widok....
urwana i pofalowana blacha.....

próby , próby próby.....
porządek może mieć każdy.....

....a to pofalowany materiał....

 a to przecięta blacha....

przy tej robocie narobiłem tyle wiórów że przestały się mieścić w pojemniku na wióry 


aż doszedłem prawie do ideału. gdzie wystarczy zwiększyć docisk blach wykrojnika by nie było pofalowanej krawędzi 
To były próby na surowej niemalowanej blasze. Normalnie blacha będzie miała nadruk skali i poprzeczka się podnosi. Trzeba tak wytłoczyć blachę aby nie uszkodzić nadruku. Myślę że przewidziałem to w procesie technologicznym i nie powinno być z tym problemu.
Oryginalny licznik, co prawda SWF ale identyczny jak Veigel
i do kompletu z licznikiem Made in MC
tak wygląda na w lampie.