środa, 30 stycznia 2019

Blog reaktywacja- Koehler ESCOFFIER - jak Feniks z popiołów

Słowem wstępu.
Powoli przechodzi mi niemoc twórcza, trochę za sprawą kilku oddanych projektów, a może bardziej za sprawą kilku przeprowadzonych rozmów telefonicznych które utwierdziły mnie bym nie rezygnował z tego  co robię. Rozmówcom naprawdę szczerze dziękuję, te wsparcie było mi potrzebne.

Nowy stary projekt.
Jak napisałem oddaliśmy kilka projektów, kilka niebawem zaczynamy. Ale okres przejściowy to okres kiedy lęgną się kanarki w głowie i pierdy we dupie z którymi nie wiadomo co zrobić, jak mawiał Bednarz. Przeglądając allegro niechcący natknąłem się na pewne ogłoszenie które wbiło mi się w głowę i już gotów byłem jechać oglądać, kupować, na szczęście ktoś mnie przekonał że to głupi pomysł. Nie bedę pisał co to było, bo wstyd, pewne jest że, to byłby kolejny zaczęty projekt który długo nie ujrzałby światła dziennego. Postanowiłem, że zanim zaczniemy nowy temat, energię która mnie rozpierała skieruję na jeden z zapomnianych projektów. Bo jak nie teraz to szybko taka okazja może się nie powtórzyć, tzn przypływ chęci, zapału i czas między projektami klientów. Powoli zacząłem wygrzebywać graty z najdalszych części warsztatu. Na światło dzienne zaczęły wypływać graty "francuza" czyli Koehler Escoffier'a. Sam nie wierzę że to nastąpiło. Ale jak nie teraz to nigdy. Trochę chciałem pokazać tą renowacją możliwości MC,  że możemy odrestaurować każdy motocykl w obojętnym stanie zachowania. Bo ciężko znaleźć zdjęcia tego motocykla nie mówiąc o jakichś danych regulacyjnych. Odbudowa tego typu motocykli to już trochę inna szkoła jazdy.... Koehler to  motocykl egzotyczny, albo w przyszłości trafi pod młotek albo będzie maskotką Motors Creator. Renowacja motocykla do tej pory jest już dość mocno zaawansowana, części skompletowane, część podzespołów odrestaurowana. Nic tylko brać i robić. I tak niewinnie się zaczęło.
Dla tych co nie sięgają tak daleko w bloga napiszę tylko że motocykl kupiłem chyba z 5-6 lat temu. Ma oddzielną zakładkę w dziale odrestaurowane można go zobaczyć TU Uległ on przypaleniu w pożarze garażu. Ten egzemplarz opisywany był w Automobiliście. Motocykl 3 razy zmieniał ze mną lokalizację warsztatu. Dlatego tym bardziej doszedłem do wniosku że jak nie teraz to nigdy.

powoli na światło dzienne zaczęły wychodzić z czeluści warsztatu części Koehler Escoffiera.


dużo fajnych fantów jak ta oryginalna sprężyna i zakończenie baryłkowe linki







Jakiś fachowiec odkręcał nakrętkę z wału...

Przez 5 lat standardy renowacji się zmieniły, aż nie mogę uwierzyć że chciałem to w takim stanie oddać do cynkowania. Pisząc to, zastanowiłem się dlaczego tak się stało. 
Powód był banalnie prosty, brak własnej tokarki... szlifierek trzpieniowych itp... jednym słowem - braki w wyposażeniu warsztatu.
 dobrze że ten projekt odczekał swoje. 


tokarka mała ale własna, robi robotę, nie trzeba nikogo łaski prosić żeby przetoczył taki prosty element.
teraz można to galwanizować
rant w błotniku uległ zniszczeniu, dlatego postanowiłem go odgiąć

włożyć w środek drut spawalniczy i zaklepać. 
wzmocni to krawędź błotnika i jednocześnie usztywni


i gotowe


jak już kiedyś pisałem kupiłem na aukcji pokrywkę łańcuszka napędu iskrownika....

 jak ją przymierzyłem okazało się że jest za długa....
trzeba ją było skrócić, niestety rozstawy otworów mocujących pokrywkę też się nie zgadzały, 
Jako bazę przyjeliśmy oś wałka napędzającego pompę oleju. Widać dotoczony trzpień centrujący. całość została rozcięta i skrócona. teraz zostało wygrawerować napis KOEHLER ESCOFFIER


krawędzie zostały dopiłowane, śladu nie ma po naprawie 


brakuje tylko napisu....



światło dzienne ujrzała też rama

zasłużyła też na miejsce na stojaku


zasłużyła też na miejce na stojaku.


Nie obyło się bez błędów dzieciństwa....
wydawało mi się że koła miałem gotowe, felgi pomalowane, szparunki zrobione szprychy kupione 
nawet  bębny pomalowane,  nic tylko składać
Niestety chiałem przyspieszyć i pomalowałem przy jakiejść okazji bębny proszkowo, 
zapomniałem że żeby włożyć szprychy trzeba rozdzielić bęben od piasty, inaczej trzeba wyginać szprychy - ehh krzywa uczenia się.




usunięcie farby proszkowej zajęło więcej czasu niż pomalowanie w tradycyjny sposób



błędy dzieciństwa - krzywa uczenia się, dobrze  że ten motocykl odczekał swoje.



po 5 latach nie mogłem przypomnieć sobie oco chodzi z tymi kołami. 4 różne długości szprych, 
niespotykany zaplot kół najpierw trzeba zapleść bęben a dopiero potem piastę, wszystkie szprychy trzeba włożyć jednocześnie, na bębnie krzyżują się raz a po stronie piasty zaplot jest na 3 krzyże.

kolejnym błędem młodości,  byłoby przerobienie łożyskowania kół z "konusów" na łożyska kulkowe. Dziś bym tego żałował. Koła dostały nowe kulki 

bieżnie łożysk zostały wypolerowane i wciśnięte w piasty

wszystko obficie nasmarowane

konusy też dostały polerkę bieżni

uszczelnienia oczywiście filcowe jak w oryginale. 
Miseczki wyszkiełkowane pomalowane i odziane w nowe filce

tak to się prezentuje na gotowo.....

przy okazji chromowania elementów do innych motocykli oddałem szczękotrzymacze. 
galwanizer wychromował na lustro wewnętrzną stronę, widoczna sztrona nie została nawet dotknięta polerką.....ehhh

rysunek amortyzatorów zębatki 


zębatka posiada tłumik drgań. z 10mm grubości gumy wyciąłem owale które będą pełniły rolę amortyzatorów.

 
tak to wygląda na gotowo.
w motocyklu zachowało się 99% oryginalnych śrub. tutak oryginalne kalamitki.


koła trafiły do motocykla.



można było prostować i pasować przedni błotnik. łuki koła i błotnika muszą się zgadzać.
tak wyglądał błotnik po spaleniu...
błotnik po klepaniu był bardzo naprężony. 
usunąłem naprężenia wygrzewając go palnikiem

zdecydowałem się w jednym miejscu na odejście od oryginału. 
Błotniki są wykonane z tak cienkiej blachy jak puszka po konserwie. 
Wokół śrub mocujących były wyrwania dlatego postanowiłem dołożyć wzmocnienie w miejscach mocowania błotników. Szkoda żeby świeżo polakierowany błotnik pękł  w miejscu mocowania do motocykla


.
dokupiłem lampę jednak nowa nie miała amperomierza.

....postanowiłem wytłoczyć miejsce na amperomierz

nawierciłem otwór dla przyrządu

kilka krążków o odpowiednich średnicach posłużyło za stempel i matrycę.


po tłoczeniu miejce na amperomierz wygląda prawie na gotowe.

widok wewnątrz

amperomierz miał wygięty od słońca cyferblat. kiedyś chciałem zrobić nowy, na szczęście nikt nie chciał mi się tego podjąć.

dziś bym tego bardzo żałował.

amperomierz w lampie, widok od środka

widok z profilu, widac przetłoczenie i przyleganie całą powierzchnią do powierzchni sferycznej

widok z zewnątrz
motocykl posiadał szklany akumulator, niestety nie udalo się kupić o takich samych wymiarach

dlatego dorobiliśmy nowe mocowanie akumulatora dopasowane do naszych wymiarów.
gumy podnóżków miały nietypowe wymiary, dodatkowo w środku jest stalowa tulejka,
należało powiększyć średnicę wewnętrzną w gumach do fi18mm., do tego użyliśmy rozwiertaka 


tulejka pasuje jak ulał....

nauczony doświadczeniem że jeśli czegoś nie zamontujesz na surowo, to na gotowo nie będzie pasować.


oryginalne tarcze sprzęgłowe z nowymi okładzinami 

sprawdzenie osiowości pasa klinowego. musiałem to zmontować żeby móc przymierzyć osłonę czy o coś nie bedzie zawadzać, czy coś nie będzie ocierać.











5 komentarzy:

  1. Super jest zobaczyć nowy post na blogu a robota jak zwykle przemyślana i na najwyższym poziomie.Nie mogę doczekać się finału . Lesnikr35

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlugo kazales czekac na taki wpis na blogu, w koncu... robota mistrzostwo. Pozdro G.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mistrzostwo świata! Jesteście jedynymi Gośćmi którym nie bałbym się oddać w ręce jakiegoś mojego pojazdu - gdybym sam nie lubił przy nich dłubać oczywiście, choć nie mam niczego zbyt cennego i starego do tak "grubej" odbudowy - niemniej jednaj Wam nie bałbym się zaufać. Gratuluję wiedzy, umiejętności, samozaparcia, konsekwencji i wiedzy i umiejętności :-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie!!!!!ten bol żyje!!!!!!!!! fjnie że wróciliście jesteście nam to winni;) liczymy na was!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lakiernia proszkowa w mojej pracy to klucz do trwałego piękna. Intensywne kolory, doskonała ochrona przed korozją i precyzyjne wykonanie sprawiają, że każde wykończenie staje się wyjątkowe. https://stal-mal.pl/

    OdpowiedzUsuń