Postanowiłem regularnie uzupełniać bloga, Przy Zundappie silnik na chwilę zostawiłem, zajmowałem się duperelami, ale o tym kiedy indziej. Dlatego dzisiaj aktualności w temacie BMW.
Przy okazji wypożyczenia busa jakiś czas temu przywiozłem do nowego warsztatu BMW R35. Doszedłem do wniosku że lepiej jak regularnie bedę poświęcał mu 1/2 - 1 godzinę co jakiś czas niż zabiorę się tylko za niego na dobre.
Pozatem lubię pracę symultaniczną i oderwanie się od głównych warsztatowych tematów jest dobrą alternatywą w chwilach przesilenia.
Wróciłem do tematu zbiornika, miałem 2 zbiorniki z których jeden po wypiaskowaniu okazał się sitem, a drugi zbiornikiem od BMW R4. Na pierwszy szkoda mi czasu, a drugiego szkoda przerabiać na zbiornik do R35. Dlatego postanowiłem kupić powojenny zbiornik i przerobić go na przedwojenny, pasujący do mojego rocznika. Zbiorniki w zasadzie różnią się tylko średnicą wlewu paliwa. Przedwojenny ma tzw. " mały wlew" a powojenny duży.
Ponieważ lubię wygląd jak najbliższy oryginałowi, wybrałem dłuższą drogę niż wspawanie tylko krążka redukującego średnicę z dużej na małą. Oryginalnie w małym wlewie jest jeszcze wokół niego przetłoczenie szerokości 6mm wystające na 2 mm. Postanowiłem też takie zrobić. Najpierw na prasie wykonałem większe przetłoczenie na 2mm.
Następnie przecinakiem wyciąłem środek
i resztę dokończyłem tradycyjnie młotkiem i pierścieniem na którym zagiąłem blachę do środka.
Całość wyciąłem z arkusza blachy i zaklepałem zewnętrzny brzeg tak żeby pasował do średnicy dużego wlewu. Takie zagięcie usztywni całość i pozwoli na zespawanie wstawki ze zbiornikiem bez użycia spoiwa.
powstało fajne zagłębienie wokół wlewu, dokładnie takie jak w oryginale.
Prawie jak oryginał
Nie małem w planach umieszczania tej pracy na blogu dlatego zdjecia są niepełne i nie pokazują wszystkiech etapów. Pozatem przy pracy z blachą zapominam o "Bożym świecie" i w wirze pracy zdjęcia są na 2 miejscu.
Następny temat to silnik a w zasadzie jego blok, bo cała reszta częsci czeka już na półce.
W bloku zostało mi jego tulejowanie. Jako że silnik "osiołka" słynie z zarzyganego dołu silnika, lub nawet potrafi lać się z niego olej. Winę za ten fakt ponosi zużyte odpowietrzenie silnika. Zużywająca się tulejka wałka rozrządu powoduje jego przekaszanie. Przekoszenie wałka powoduje tarcie pierścienia odmy o aluminiowy korpus silnika. Wymiana tulejek w bloku łożyskujących wałek rozrządu powoduje że wałek wraca na swoje miejsce i pomiędzy pierścieniem odmy a wytartym korpusem tworzy się luz. Luz ten w moim przypadku wynosił pół milimetra, gdzie jego wartość powinna oscylować w 5 setnych milimetra. Postanowiłem to naprawić. W mojej głowie było kilka koncepcji... od napawania wałka, poprzez nałożenie na zużyte powierzchnie tulejek....jednak każda miała wady i zalety. Wybrałem przeszlifowanie wałka rozrządu i wciśnięcie w blok brązowej tulejki w miejscu odmy. Następnie wytoczenie na obrabiarce CNC wszystkich średnic z jednego zamocowania. Takie działanie spowoduje że wszystkie średnice wałka rozrządu bedą współosiowe. Dzięki temu można zastosować minimalne luzy.
Szczerze to nie słyszałem o tym żeby ktoś naprawiał odpowietrzenie silnika w osiołku. Jeśli jest ktoś taki proszę o kontakt.
Przygotowana - wytoczona średnica pod wciśnięcie tulejki.
Przy okazji pracy na frezarce CNC wykonałem podfrezowanie pod uszczelniacz w obudowie dyfra.
W międzyczasie przy spawaniu ubytków w aluminiowej obudowie kopniaka, kątem oka zobaczyłem pożar. Zapalił się leżący obok papier. Ale zagrożenie zostało szybko opanowane, niemniej jednak nawet takie małe zagrożenie daje do myślenia.