W międzyczasie chciałem założyć zgodne z rocznikiem i katalogiem gaźniki BING 1/22/29 (lewy) i 1/22/30 (prawy). Miałem je tylko przykręcić a straciłem nad nimi 1,5 dnia. Powierzchnia króćca standardowo krzywa - na pewno musiały te gaźniki ssać lewe powietrze.... Następnie zaworki paliwowe które nie trzymały paliwa, na koniec okazało się że brakuje gwintów w komorach pływakowych,.... Powyprowadzałem wszystkie powierzchnie, poczyściłem, osady rozpuściłem itd, itd... motocykl teoretycznie ładny szkoda było zakładać gaźniki ze starymi śrubami , sprężynkami i całą odkręcalną drobnicą...Wykręciłem co się dało i zawiozłem do galwanizerni.....30km tam i spowrotem + 30km odbiór, a czas leciał.....Zmontowałem wsio do kupy i założyłem do motocykla.....okazało się że linki nie pasują długością....skracanie, mierzenie, lutowanie,..... Ale nic to bo motocykl na właściwych gaźnikach zaczął pracować poprawnie od przysłowiowego kopa.
Motocykl został wyremontowany w Danii. Pomimo że renowacja nie była dawno to już po pierwszym kilometrze jazdy spuchły osłony lasek popychaczy i spadły odsłaniając hasające w rytm wałka rozrządu laski. Pozatem, na postoju motocykl znaczył teren kroplą oleju spod cylindrów i miski olejowej. Żeby wymienić uszczelnienia lasek popychaczy trzeba zdjąć głowice i cylindry. Przy okazji lakierując cylindry.
Złożyliśmy silnik do kupy, jednak po dniu postoju znów na misce olejowej pojawiła się kropla oleju.....zaczęliśmy się przyglądać i wyszło że olej kapie z połączenia silnika i skrzyni, diagnoza była prosta - uszczelniacz wału.... Żeby do niego się dostać trzeba już więcej zachodu.... wyjąć koło, dyfer, wał napędowy, skrzynię, odkręcić sprzęgło, zdjąć koło zamachowe. Poprawiłem też powierzchnię ślizgową pod uszczelniacz....na wżerach długo by nie pochodził....
Im dalej w las, tym więcej drzew.....Po dalszych oględzinach okazało się że każde uszczelnienie w skrzyni przecieka oraz każda śruba i wkręt są mokre w oleju... Rozbiórka i wymiana uszczelnień....a w zasadzie oryginalnych "filcringów" które ktoś zostawił. Ja rozumiem ortodoksyjne dbanie o każdy oryginalny szczegół, ale w tym wypadku uważam to za zwykły przejaw lenistwa, Ktoś zostawił 60 letnie oryginalne filcowe uszczelniacze, a za to, co drugą śrubę Verbus'a zastąpił współczesnym odpowiednikiem...... na szczęście od wewnętrznej strony skrzyni co nie jest powszechnie widoczne.
Otworzyliśmy skrzynię która okazała się w bardzo dobrym stanie....Wymieniliśmy wszystkie uszczelki, i uszczelniacze....Konieczna była też wizyta u tokarza żeby zabielił powierzchnię pod uszczelniacz na zabieraku wału napędowego.... i pogłębił w dekielku kopniaka miejsce na uszczelniacz.
Tyle wszystko to trwało że zdążyły przyjechać blachy od lakiernika. Zabrałem się za szparunki.....
Zmieniłem też schemat lakierowania. Motocykl przyjechał z "wąskim" szparunkiem przedniego błotnika. Tzn paski biegły po "górze" błotnika, czyniąc go wizualnie węższym. Takie malowanie jest charakterystyczne dla późniejszych lat produkcji oraz dla wersji R51/3, a że motocykl jest z roku 1950 postanowiłem wrócić do oryginału. Szparunek wykonałem wzdłuż krawędzi błotnika tak jak na oryginalnych fotografiach. Schemat malowania szparunku jest prosty 1/4 cala od krawędzi 5mm szeroki pasek, 3mm przerwa i 2mm wąski - w sumie 10mm.
W zasadzie wszystko jest gotowe Dziś założymy oblachowanie i mechanikę jak nic nie "wylezie" to motocykl do weekendu powinien przypominać beemkę.
Ten motor to kolejny przykład tylko sam nie wiem czego. Czy braku wiedzy, strachu przed rozłożeniem i wymianą uszczelnień w silniku/skrzyni, czy może "renowacja" na handel. Jak widać nie tylko w Polsce są "dobrzy" fachowcy. "będziesz Pan zadowolony".
Nie lubię takich poprawek, bo teoretycznie naprawiasz/uszczelniasz jedno miejsce a cieknie z drugiego...
niby naprawiasz a za chwilę wyłazi coś jeszcze i efekt jest taki jakbyś wogóle nie naprawiał. Olej się lał tak dalej się leje....tyle ze z drugiego miejsca tyle że cieknie tą samą stróżką.
Spełniełem też Grzegorza marzenie, załatwiłem mu przeserwisowanie Ducati 848 Evo z 2013roku. W limitowanej wersji nalowanej w czarnym macie. Motocykl ładny, typowo włoskia finezja i konstrukcyjne smaczki. Ale po "okrążeniu testowym" jego zachwyt tym motocyklem pękł jak bańka mydlana....nie wnikałem do końca dlaczego....
Gdybym nie wiedział że motocykl ma przejechane 1000mil porzebiegu to bym nie uwierzył. Praca silnika na rozrządzie desmodromicznym nie jest szczytem moich oczekiwań dla nowego motocykla.... ale widocznie ten typ tak ma...
BMW R51/2 '50 "ślicznotka"
diabeł tkwi w szczegółach, naklejane szparunki i "koślawe" krawędzie
po korekcie
przednia płetwa też wymagała korekt.
finalnie okazało się że nie tylko miska cieknie ale i uszczelniacz na wale.
"olejowa kąpiel"
uszczelka.....
widok z bliska
filc ringi AD1950
srebrny silikon? chyba bardziej srebrna farba
powierzchnia pod uszcelniacz....jeśli wogóle byłoby szczelnie, to tylko na chwilę.....
widać resztki sreberka zamiast chromu
po korekcie jest trochę lepiej
zbiornik BMW R51/2 nie pasuje do R69S
malowanie zgodne z rocznikiem....dolny błotnik to WSK - pierwszy raz jestem zadowolony ze swoich szparunków
ze "ślicznotki" mało pozostało.....
ale będzie pan zadowolony
Ducati 848 Evo 2013 - limited black edition...
ktoś powiedział... "jakbyś się na nim urodził" .....ale to nie moja bajka, nawet się nie przejechałem....
2 letnie Ducati czy najszybsze przedwojenne BMW R66 do remontu? - obydwa w tej samej cenie.....trudny wybór....
Ducati mmm <3
OdpowiedzUsuńChciałbym mieć taki warsztat :)
OdpowiedzUsuńGratuluje R51/2
OdpowiedzUsuńZaczynam remont mojego tej zimy.....