Zostały nam do dokończenia drobiazgi typu zamontowanie czujnika stopu czy zamówienie żarówek z "kołnierzem" do stacyjki.....a poza tymi drobiazgami uważam motocykl za skończony. Motocykl już zrobił kilkaset metrów o własnych siłach, przy sprzyjającej pogodzie zrobimy kolejne. Specjalnie ustawiłem licznik na 99995km by po próbach drogowych właściciel mógł odebrać motocykl ze stanem licznika 00000. Chciałbym by Leszek odbierając motor z naszej pracowni mógł poczuć to, co czół jego ojciec kupując ten motocykl jako nowy w lokalnym MOTOZBYCIE 59 lat temu.
Historia prawdziwa.....aż nieprawdopodobna....
Właśnie dojeżdżaliśmy do tablicy KRAKÓW wioząc Zundappa KS601, gdy zadzwonił do mnie telefon....
"Dzień dobry. Nie wiem czy dobrze się dodzwoniłem, ale czy Pan zajmuje się renowacją motocykli? Sprzedałem po ojcu dom i w szopie znalazłem motocykl Awo Turista....chciałbym go odrestaurować. Motocykl jest kompletny, ma wszystkie szczegóły, licznik, gaźnik, korek kranik, klamki....tylko brakuje w nim silnika.... Bo wie Pan, szwagier 2 lata temu urządzał grilla na działce i zapomniał zamknąć szopy i ktoś ukradł z niego silnik"...
Wysłuchałem głosu w słuchawce.....
"Wie Pan tak się składa że ja mam taki silnik a brakuje mi motocykla....(śmiech)" -odpowiedziałem.
Skąd miałem silnik do Turista? Polecam lekturę TEGO posta.
Po kilku dniach się spotkaliśmy żeby omówić szczegóły.....
Wtedy dowiedziałem się że ojciec obecnego właściciela kupił tego Awoka w 1956 roku jako nowego w lokalnym Motozbycie. Pojeździł kilka lat po czym go sprzedał. Gdy jego syn ( a obecny włąściciel) skończył 18 lat i zrobił prawo jazdy zapragnął mieć własny motocykl. Uprosił ojca o pozwolenie i poszli na giełdę kupić WSK lub WFM.... I z czym wrócili? Z ojca AWO Turistem.....Tak się złożyło że jak zaszli na giełdę to ojciec po 20 latach rozpoznał swój motocykl i nie mogli wrócić z niczym innym jak z AWO.....( a ty co byś zrobił? Kupił WFM czy ojca AWO?)
Leszek bo tak nazywa się szczęśliwy nowy właściciel AWO 425 pocieszył się nim 2 lata.... Wracając nocą z ryb urwał korbowód.....po czym pchał motocykl 12km.....Był to rok 1978......
Potem była Matura....3 lata Marynarki Wojennej.....potem był Wartburg......żona, dzieci....itd, itd....
A motocykl zarastał w szopie klamotami.....
Tak przestał od 1978....do roku 2015......
Na szczęście deweloper który kupił "siedlisko" kazał uprzątnąć szopę.....i wtedy to motor ujrzał znów światło dzienne.....po 37latach.....hibernacji.
W Leszku znów zapłonęła miłość do AWO z kawalerskich czasów.....zaczął szukać informacji i trafił na TO.
I tak motor znalazł się w naszych ręcach....
Ale to nie koniec historii.
Kiedy dostałem od Leszka oryginalne części z silnika które zostały przy motorze....coś mi w głowie zaświtało....."Przecież dokładne tych części nie było przy moim silniku jak go zabierałem ze złomu. Czyli prądnicy, gaźnika, pokrywek zaworowych".... zbieg okoliczności pomyślałem.....przecież to nie możliwe żeby to były części z tego samego silnika.....przecież Leszkowi ukradli silnik, a ja swój znalazłem na złomie....
ale myśl o historii motocykla przerodziła się w mojej głowie w myśl natrętną....
Moja retrospekcja wydarzeń z 2012 roku jest taka....
1) Szwagier Leszkapo grillu nie zamknął szopy.
2) Bezdomni z dzielnicy splądrowali powierzchownie szopę zabierając z niej aluminiowe graty m.in,. skrzynię biegów od Mercedesa 123...głowicę awo, roztrzaskany blok silnika.....
3) zanieśli to do najbliższej składnicy złomu na osiedlu....
4) Jest sobota 31 marca 2012 roku. Jak co sobotę niejaki Konrad Bagnowski plądruje pobliską składnicę złomu w poszukiwaniu skarbów.....gdzie znajduje szczątki silnika AWO 425....Tak się składa że składnica złomu, szopa z motocyklem AWO i "stary" warsztat Motors Creator znajdują się na tej samej dzielnicy....
Chcąc odbudować motocykl Awo, Bagnowski kompletuje części, ale ich słaba dostępność i wysokie ceny sprawiają że ogranicza się tylko do skompletowania brakujących części silnika....Po czym silnik trafia na półkę czekając na lepsze czasy...
5) Lepsze czasy nadchodzą w 2015r gdy Leszek potrzebuje silnika do swojego AWO....
6) Bagnowski wyciąga silnik z półki....
7) Porównuje znalezione części ze złomu z częściami przyniesionymi przez Leszka ...... ponieważ pokrywki zaworowe głowicy i głowica są indywidualnie pasowane mają wybite numery oznaczające parowanie elementów.... uwierzyć nie może ..... głowica i pokrywki mają ten sam numer....!!!! pochodzą z jednego silnika....Leszka silnika.... I pomimo że oryginalny blok nie ocalał, to uważam że jest nieprawdopodobnym że do serca motocykla po nieprawdopodobnej historii trafiły te same części z którymi motocykl wyjechał z fabryki 59 lat temu.
8) 19 listopada 2015 roku Bagnowski kończy renowację motocykla uznaję że tę nieprawdopodobną historę należy upublicznić. Zamieszcza ją na Blogu www.motors-creator.blogspot.com i Fejsbujku...
....powiedz szczerze, a Ty wierzysz w tę historię?
Historia prawdziwa.....aż nieprawdopodobna....
Właśnie dojeżdżaliśmy do tablicy KRAKÓW wioząc Zundappa KS601, gdy zadzwonił do mnie telefon....
"Dzień dobry. Nie wiem czy dobrze się dodzwoniłem, ale czy Pan zajmuje się renowacją motocykli? Sprzedałem po ojcu dom i w szopie znalazłem motocykl Awo Turista....chciałbym go odrestaurować. Motocykl jest kompletny, ma wszystkie szczegóły, licznik, gaźnik, korek kranik, klamki....tylko brakuje w nim silnika.... Bo wie Pan, szwagier 2 lata temu urządzał grilla na działce i zapomniał zamknąć szopy i ktoś ukradł z niego silnik"...
Wysłuchałem głosu w słuchawce.....
"Wie Pan tak się składa że ja mam taki silnik a brakuje mi motocykla....(śmiech)" -odpowiedziałem.
Skąd miałem silnik do Turista? Polecam lekturę TEGO posta.
Po kilku dniach się spotkaliśmy żeby omówić szczegóły.....
Wtedy dowiedziałem się że ojciec obecnego właściciela kupił tego Awoka w 1956 roku jako nowego w lokalnym Motozbycie. Pojeździł kilka lat po czym go sprzedał. Gdy jego syn ( a obecny włąściciel) skończył 18 lat i zrobił prawo jazdy zapragnął mieć własny motocykl. Uprosił ojca o pozwolenie i poszli na giełdę kupić WSK lub WFM.... I z czym wrócili? Z ojca AWO Turistem.....Tak się złożyło że jak zaszli na giełdę to ojciec po 20 latach rozpoznał swój motocykl i nie mogli wrócić z niczym innym jak z AWO.....( a ty co byś zrobił? Kupił WFM czy ojca AWO?)
Leszek bo tak nazywa się szczęśliwy nowy właściciel AWO 425 pocieszył się nim 2 lata.... Wracając nocą z ryb urwał korbowód.....po czym pchał motocykl 12km.....Był to rok 1978......
Potem była Matura....3 lata Marynarki Wojennej.....potem był Wartburg......żona, dzieci....itd, itd....
A motocykl zarastał w szopie klamotami.....
Tak przestał od 1978....do roku 2015......
Na szczęście deweloper który kupił "siedlisko" kazał uprzątnąć szopę.....i wtedy to motor ujrzał znów światło dzienne.....po 37latach.....hibernacji.
W Leszku znów zapłonęła miłość do AWO z kawalerskich czasów.....zaczął szukać informacji i trafił na TO.
I tak motor znalazł się w naszych ręcach....
Ale to nie koniec historii.
Kiedy dostałem od Leszka oryginalne części z silnika które zostały przy motorze....coś mi w głowie zaświtało....."Przecież dokładne tych części nie było przy moim silniku jak go zabierałem ze złomu. Czyli prądnicy, gaźnika, pokrywek zaworowych".... zbieg okoliczności pomyślałem.....przecież to nie możliwe żeby to były części z tego samego silnika.....przecież Leszkowi ukradli silnik, a ja swój znalazłem na złomie....
ale myśl o historii motocykla przerodziła się w mojej głowie w myśl natrętną....
Moja retrospekcja wydarzeń z 2012 roku jest taka....
1) Szwagier Leszkapo grillu nie zamknął szopy.
2) Bezdomni z dzielnicy splądrowali powierzchownie szopę zabierając z niej aluminiowe graty m.in,. skrzynię biegów od Mercedesa 123...głowicę awo, roztrzaskany blok silnika.....
3) zanieśli to do najbliższej składnicy złomu na osiedlu....
4) Jest sobota 31 marca 2012 roku. Jak co sobotę niejaki Konrad Bagnowski plądruje pobliską składnicę złomu w poszukiwaniu skarbów.....gdzie znajduje szczątki silnika AWO 425....Tak się składa że składnica złomu, szopa z motocyklem AWO i "stary" warsztat Motors Creator znajdują się na tej samej dzielnicy....
Chcąc odbudować motocykl Awo, Bagnowski kompletuje części, ale ich słaba dostępność i wysokie ceny sprawiają że ogranicza się tylko do skompletowania brakujących części silnika....Po czym silnik trafia na półkę czekając na lepsze czasy...
5) Lepsze czasy nadchodzą w 2015r gdy Leszek potrzebuje silnika do swojego AWO....
6) Bagnowski wyciąga silnik z półki....
7) Porównuje znalezione części ze złomu z częściami przyniesionymi przez Leszka ...... ponieważ pokrywki zaworowe głowicy i głowica są indywidualnie pasowane mają wybite numery oznaczające parowanie elementów.... uwierzyć nie może ..... głowica i pokrywki mają ten sam numer....!!!! pochodzą z jednego silnika....Leszka silnika.... I pomimo że oryginalny blok nie ocalał, to uważam że jest nieprawdopodobnym że do serca motocykla po nieprawdopodobnej historii trafiły te same części z którymi motocykl wyjechał z fabryki 59 lat temu.
8) 19 listopada 2015 roku Bagnowski kończy renowację motocykla uznaję że tę nieprawdopodobną historę należy upublicznić. Zamieszcza ją na Blogu www.motors-creator.blogspot.com i Fejsbujku...
....powiedz szczerze, a Ty wierzysz w tę historię?
po 37 latach stania w szopie w takim stanie do nas trafił....
a w takim stanie od nas wyjeżdża...
to ten sam korek tylko go pochromowaliśmy...
to ten sam filtr....tylko przeszedł przez nasze ręce.... (opaska jest tylko tymczasowa....)
Historia naprawdę zajebista
OdpowiedzUsuńBardzo profesjonalnie właściciel bloga podchodzi do tematu. Ale mnie razi jedna rzecz... Skoro w oryginalnym stanie rama AWO była lakierowana na wiśnię to czemu po renowacji otrzymała lakier czarny. Jest to odstępstwo od oryginału czy się mylę? Jesli tak, to trochę to nie w porządku aby określać później pojazd jako "pełen oryginał". Takie mydlenie oczu dla przyszłych pokoleń. Schemat może takiego typu:
OdpowiedzUsuńZamożny Pan budzi się rano z wizją i mówi sobie:
-muszę mieć zabytkowy motocykl
Potem przypomina sobie że jednak leży taki zapomniany od kilku nastu lat, w błocie, kurzu, złomie. Wybucha nagle wielka miłość do motocykla, taka płomienna. Moto idzie na warsztat, bo Pan ma pieniądze ale brudzić się nie będzie. Renowacja przebiega wzorowo do momentu aż Pan otrzymuje kolejną wizję aby zrobić motocykl bardziej "kozacko" od oryginalnego malowania czy chromowania. I tak powstają takie "kwiatki"... Po długim czasie motocykl się nudzi Panu i idzie na handel a za dekadę lub dwie potomni się zastanawiają czemu TEN motorek ma taką "rzadką" kolorystykę. Czyżby wersja limitowana???
Kto bogatemu zabroni..... Chyba tylko Syryjczycy.
OdpowiedzUsuńCo ją mam do powiedzenia.....Nasz klient nasz PAN.
Nie rozumiem dlaczego ludzie doszukują się negatywów w tym że ktoś chce odnowić po swojemu .
OdpowiedzUsuńZazdrość tylko tyle .
Kolego MC jak zwykle świetny projekt.
Skoro kolega nie rozumie to nie zrozumie...
UsuńJeżeli pokazujemy na necie pojazd który ulega renowacji to nie oczekujmy samych chwalących wpisów użytkowników. W tym motocyklu renowacja może się podobać ale jeżeli znajdzie się osoba która wytknie odstępstwo od oryginalnego malunku, to najlepiej nazwać ta osobę zazdrośnikiem. Jak by wyglądały zamki czy pałace w Polsce, gdyby co 30-40 lat konserwator zabytków stosował "odnowienie po swojemu".
Aha, nie pije tu do MC bo gość robi konkretną robotę...
Nie wiem w jakim miejscu popełniłem błąd pisząc że jest to wierna kopia oryginału...
OdpowiedzUsuńWłaścicielowi nie podobał się oryginalny kolor i nie chciał go na taki kolor lakierować. W tym motocyklu jest kilka odstępstw od oryginału mniej lub bardziej widocznych. Szanuję wolę właściciela, dlatego zgodziłem się na odstępstwo od koloru. W pewnych kwestiach jestem ortodoksem i nawet jesli właściciel sądzi inaczej to najczęściej udaje mi się go przekonać do mojej racji, albo rezygnuje z renowacji. Odstępstwo od koloru zawsze można zlikwidować. To jak kupić pojazd na specjalne zamówienie, w dzisiejszych czasach jest to możliwe.
Motocykl nawet w założeniach nie miał być wierną kopią stanu w jakim opóścił fabrykę.
Co do ortodoksyjnych renowacji to zawsze odbudowując pojazd posługuję się ORYGINALNYMI zdjęciami i katalogami lub motocyklami w oryginalnym malowaniu i stanie. TYLKO takie mogą służyć za przykład. Zdjęcia z bloga, jak pokazuje mój przykład nie powinny i nie mogą służyć za wiarygodny wzór. Gdyby ktoś potrzebował służę oryginalnym numerem wiśniowego lakieru.
Robota jak każda od chłopaków z MC zaje.....sta. Co prawda ja zawsze staram się odrestaurowywać motocykle dokładnie tak jak wyszły z fabryki (również z ich wadami) ale jak klient zażyczył sobie czarnej ramy to jego wybór. Robota super !!!! p.s. historia niesamowita ale ja wierzę :) Pozdrowienia !!!
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł :)
OdpowiedzUsuńPo tym jak wyjeżdża od was aż chciałoby się na nim przejechać. Takie motocykle po renowacji często są droższe niż nowe z salonu. No ale to jest zabawa dla fanów motoryzacji.
OdpowiedzUsuń