niedziela, 19 lipca 2015

Honda CX500 Turbo - najlepsza nazwa świata

opis zaczerpnięty z internetu


Historia

Lata 80-te to wspaniały dla motocyklizmu okres. Powstawały wtedy sprzęty tak szalone i bezkompromisowe, że dziś ich konstruktorów uznanoby za obłąkanych. W przypadku tego motocykla, wystarczającym do chęci posiadania go czynnikiem jest jego nazwa, a konkretnie końcowe słowo. W 1982 roku Honda zaprezentowała coś, co było bardziej pokazem możliwości konstruktorskich, niż motocyklem. Drogi, bardzo skomplikowany silnik wyposażono w najmniejszą na świecie turbosprężarkę. Tak, turbosprężarkę. W motocyklu. Hondy. Rok później pojawiła się wzmocniona CX650 Turbo, bez tzw. turbodziury z CX500, o której za chwilę. Niestety, oba te motocykle były zbyt egzotyczne i niecodzienne, aby na stałe zagrzały sobie miejsce w ofercie. Ich egzystencja w salonach sprzedaży trwała tylko 2 lata.

Technika

Honda CX500 Turbo jest wyposażona w najdziwniejszy silnik w historii marki. V2 o kącie rozchylenia cylindrów 80 stopni, montowane poprzecznie (jak w Moto Guzzi), o wzmocnionym wale korbowym, korbowodach, sprzęgle i pierwszych w historii kutych tłokach. To wszystko po to, aby przy 8000 obr/min, kiedy do gry wkracza turbosprężarka, podnosząc moc z 50 KM do 82 KM, silnik się nie rozleciał. Problemem była turbo dziura, czyli długa przepaść między tym, co się dzieje na niskich obrotach, a przy uruchomieniu się turbosprężarki. Tą wadę poprawiono w CX650, gdzie turbo działało szybciej i sprawniej. Motocykl doskonale sprawdzał się w turystyce. Miał dużą kanapę i ogromne owiewki, a silnik z turbosprężarką na otwartej drodze był w swoim żywiole. CX500 miała supernowoczesny kokpit, na którym oprócz typowych kontrolek był... wskaźnik ciśnienia ładowania turbosprężarki. Czy jest coś bardziej bajeranckiego?

Dlaczego warto go mieć?

Tylko dwa lata na rynku i potencjał do bycia zamkniętą w gablocie za szkłem. CX500 Turbo to definicja rarytasu. Nie oznacza to, że nie można jej kupić i nie można nią jeździć. Zdecydowanie najlepszym miejscem na zakupy jest rynek amerykański. W USA często zdarza się, że CX500 dogorywa sobie w czyimś garażu, kiedy właściciel zdecyduje się pozbyć jej jako zawadzającego złomu, żąda za nią np. 500 dolców. Niestety, życie to nie serial, w którym wszystko wszystkim się udaje i ludzie, którzy znają wartość Hondy, wołają za nią ekwiwalent od 15 do 25 tys. zł. Kupno nie jest łatwe, ale gorzej jest z eksploatacją. Nie chodzi o awaryjność, bo skomplikowany silnik jest zaskakująco trwały i niezawodny. Problemem jest jego serwisowanie. Aby coś w nim naprawić, trzeba naprawdę znać się na motocyklach. Znam kilku mechaników, którzy są w stanie przez telefon przeprowadzić remont kapitalny Urala, ale nad CX500 Turbo sprowadzoną właśnie z USA siedzieli tygodniami. Fakt faktem, przy Hondzie konstruktorom przyświecał jeden cel: ma być jak najlepiej, bez względu na koszty (jakże piękne założenie). Dlatego też CX500 Turbo sprawi problem dopiero, gdy sprawi problem, a robić tego notorycznie nie powinna. No i jak nie chcieć motocykla z turbosprężarką?

"odwrotny" napis żeby kierowca w lusterku mógł przeczytać kto mu siedzi na zderzaku....

Honda  CX500 TURBO rocznik '82 - u nas w tym czasie dogorywała WSK, a najlepszy motocykl za żelazną kurtyną to MZ 250 - rarytasem był hamulec tarczowy....





takie wydechy w '82 musiały dawać właścicielowi powód do dumy....magia TURBO....

magia....niepozorny napis Turbo....

sprawczyni całego zamieszania....najmniejsza turbina świata, 
na torach formuły 1 panowały wtedy silniki 1600Turbo...konstruktorom wydawało się że to najmniejszy silnik który da się uturbić....wydawało się....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz