przed wyjazdem
Wiszące ogrody w Nowogrodzie
selfie ze Staśkiem
w skansenie w Nowogrodzie
widok na dorzecze Pisy
chwila wytchnienia...
pod Orłem Piastowskim
i pod orłem Polski Ludowej
młyn z XIXw.
widok z gondoli wózka Sokoła 1000
pomnik żołnierzy
odpoczynek na łączce
Na koniec krótki filmik nakręcony z gondoli wózka Sokoła 1000
A teraz dlaczego nie pojechałem na kołach BMW R51/3. Motocykl po remoncie w znanym zakładzie w Osiecku przejechał tylko/aż (niepotrzebne skreślić) 500km!!!! Miał być do drobnych poprawek bo sprzęgło po nagrzaniu odmawiało posłuszeństwa....i takie tam. W zeszłą sobotę przejechałem 30km. po czym odstawiłem motocykl, w niedzielę chciałem pojeździć i przejechałem 500m odstawiłem pracujący motocykl na stopki i już nigdzie nie pojechałem bo motocykl stracił napęd. Silnik pracował, a wał napędowy stał w miejscu. Tak jak przypuszczałem ścięło klin na zabieraku wału napędowego.
Rozebrałem koło, dyfer by dostać się do skrzyni. Potwierdziło się moje przypuszczenie - ścieło klin. Przyczyna tkwiła w niedopasowanych stożkach wałka wyjściwego i zabieraka. Całe obciążenie przenosił wpust....który w końcu poddał się. Powierzchnia stożków była tragiczna....
na tyle udało mi się dotrzeć stożki. Poza wżerami powierzchnia pokrywa się w 100%
wałęk napędowy po dotarciu...
Wyjąłem skrzynię biegów by dostać się do sprzęgła. Pod skrzynią tradycyjnie "kałuża" oleju. Puszcza uszczelniacz wału....ale żeby po 500km?!
Brnę dalej.. odkręciłem sprzęgło po regeneracji? Powierzchnia styku czyli to co przenosi obciążenie to max 10% powierzchni tarczy....reszta powyrywana jakby czyszczona szczotką drucianą na wiertarce kątówce...nic dziwnego że sprzęgło padało po kilku okrążeniach po osiedlu....żenada....Nie widziałem "opiłków" okładziny sprzęgła w kole zamachowym....ktoś założył taką tarczę z pełną premedytacją....
trudno to uchwycić na zdjęciu, ale błyszczące miejsca na traczy to powierzchnia przylegania tarczy, czyli to co przenisi obciążenie na skrzynię. 10%?
powierzchnia tarczy po regeneracji!!!
które przejechało 500km. - żenada.
Brnę dalej....do cieknącego uszczelniacza... tarcza koła zamachowego pięknie wyoksydowana....tyle że powierzchnia pod uszczelniacz chropowata jak papier ścierny 150. Nic dziwnego że uszczelniacz się poddał. Myślałem że uda mi się ją zapolerować papierem ściernym, jednak nie musiałem ją przeszlifować na szlifierce, ale najlepsze zostawiłem na koniec. Ktoś perfidnie zostawił rozbity kanałek pod wpust w kole zamachowym. Tylko czekać kiedy koło obróciło by się na wale....ech....
powierzchnia po polerowaniu papierem ściernym nie była zadawalająca
ustawienie na szlifierce do wałów pozwala zminimalizować bicie promieniowe.
Szlifierka ma możliwość mimośrodowego przesuwania osi przedmiotu z osi obrotu.
powierzchnia pod uszczelniacz po szlifowaniu...
ktoś perfidnie zostawił rozbity kanałek pod klin....
...żenada
naspawałem TIG'iem uszkodzoną krawędz, i opiłowałem, na koniec docierając stożki i powierzchnie pod wpust.
teraz kanałek pod wpust będzie spełniał swoje zadanie
wpust "ciasno" dopasowany trzyma się na wcisk.. takie spasowanie to 2 ruchy iglakiem i sprawdzanie czy klinek pasuje i tak kilkadziesiąt razy
Wróciłem do skrzyni, nieopatrznie położyłem ją odpowietrznikiem do dołu...wylał się olej...Olej? to wygląda jak złota baza metaliczna...aż zwątpiłem czy ktoś nie dolał do niej jakiegoś uszlachetniacza....niemożliwe żeby olej tak wyglądał po 500km.... co tam musiało się dziać???!!!
olej po zamieszaniu palcem...wygląda jak złota baza....
Nie dziwi pokaleczony wygląd śrub z łbem na śrubokręt.
Na koniec gwóźdź do trumny temu kto "remontował" tę skrzynię...
"łożysko" wycisku sprzęgła ....porażka ...jego wygląd pozostawiam bez komentarza...
łożysko ktoś poczernił....? ...ale w takim stanie?
bez komentarza ...powierzchnia pod uszczelniacz....na wyjściu ze skrzyni....trzeba będzie to przeszlifować.
na koniec dla przypomnienia skrzynia kilkaset km po remoncie :)
hahaha jebłem bo takie kwiatki po remoncie z Osiecka już widziałem.Kurwa ten baran co to składał powinien na grochu z rękami do góry klęczeć przez rok.Buraki cukrowe hodować a nie motocykle naprawiać!!!!
OdpowiedzUsuńMyslę, że jako amator też mogę robić remonty, rozebrać, wymyć i złożyc do kupy potrafię!!!!!
OdpowiedzUsuńKonrad,mam nadzieję,że naprawdę ci się podobało i,że będziemy razem jeździć.śmiesznie było rzeczywiście,ale to tylko i wyłącznie zasługa ludzi (i brak głównego osobnika,z którego szła najlepsza polewa),im nas więcej tym lepiej.
OdpowiedzUsuńa Sokół wogóle cie w tym koszu nie czuł,szczypior jesteś i tyle.
pozdrowienia
Stasiek.
ps:zajebisty blog,uwielbiam tu zaglądać.
Przypomniała mi się jedna sprawa,był już jeden taki artysta z nad morza co cynkował stare i wkładał jako nowe,Spłonął jego warsztat wraz z motocyklami w dziwnych okolicznościach przyrody.
OdpowiedzUsuń